Przylądek Arkona, czyli najbardziej wysunięty na północ fragment Rugii od samego początku był na szczycie naszej listy miejsc do odwiedzenia podczas pobytu na wyspie. Każdy z nas miał oczywiście swój własny powód, aby go tam umieścić 😉 . Agnieszka przede wszystkim ze względu na znajdujące się tam latarnie morskie, Marcin tymczasem z powodu zainteresowania kulturą Słowian. Jeżeli chcecie poznać więcej powodów, dla których warto zajrzeć na Arkonę to zapraszamy do lektury 🙂 .
Kap Arkona
Przylądek Arkona zlokalizowany jest na półwyspie Wittow, kilkanaście kilometrów na północ od Parku Narodowego Jasmund. Ze względu na ochronę tych obszarów jest on wyłączony dla ruchu kołowego (oczywiście za wyjątkiem mieszkańców). Przed miejscowością Putgarten znajduje się duży i bardzo dobrze oznaczony parking z zapleczem gastronomiczno-sklepowym (koszt to 4 euro za cały czas postoju). Nie próbujecie nawet dostać się bliżej – my już spróbowaliśmy – nawet najmniejsza dróżka oznakowana była zakazem ruchu 😉 .
Chcąc nie chcąc zaparkowaliśmy nasz pojazd i wyruszyliśmy na spacer. Dla osób bardziej wygodnych na trasie Putgarten-Arkona-Vitt krąży oczywiście wypełniony pasażerami turystyczny mini “pociąg” 😉 . Pomimo, że pokonane tego dnia kilkanaście kilometrów w Parku Narodowym Jasmund dawało nam się we znaki, to nasze wewnętrzne zasady nie pozwoliły nam skorzystać z tego typu środka transportu 😉 . Na szczęście po drodze znajdują się ławeczki, więc Agnieszka mogła nabrać sił, a Marcin w tym czasie bawił się w fotoreportera 😉
Putgarten
Do latarni morskich na krańcu przylądka jest z parkingu około 2 km. Trasa zaczyna się w uroczym Putgarten, przez które wiedzie nas brukowana ulica, wzdłuż której rozsiane są urocze, kolorowe domy. Widać, że miejscowość jest mocno turystyczna w związku z tym po drodze mijamy restauracje, kawiarnie, sklepiki, galerie czy też bazarek z pamiątkami i produktami z rokitnika. W “centrum” Putgarten znajduje się charakterystyczne skrzyżowanie z rosnącym na środku starym dębem. W tym miejscu możemy zdecydować, czy udajemy się najpierw do wioski rybackiej Vitt czy też prosto do Arkony. My Vitt pozostawiliśmy sobie do zobaczenia w drodze powrotnej i ruszyliśmy spacerem dalej w kierunki Arkony.
Zaraz po opuszczeniu Putgarten naszym oczom ukazuje się panoramiczny widok na latarnie morskie oraz wieżę nawigacyjną. Trzeba przyznać, że dwie stojące obok siebie latarnie to dość niespotykany obrazek (do głowy nie przychodzi nam inne miejsce niż Rugia – jeżeli znacie to podrzućcie w komentarzu 🙂 ). Starsza i mniejsza latarnia zaprojektowana została przez Karla Friedricha Schinkel’a i obecnie nazywana jest właśnie Schinkelturm. Uruchomiona została w 1827 roku, posiada 23 metry wysokości, a jej światło widoczne było z odległości 8 mil morskich. Pracowała aż do 1905 roku, kiedy do użytku oddana została wybudowana zaraz obok latarnia o wysokości 35 metrów. Jej światło widoczne jest z trzykrotnie większej odległości!
Latarnie morskie
Na obie wieże można wejść i oczywiście z możliwości tej skwapliwie korzystamy 😉 . Zaczynamy od wieży większej. Wejście kosztuje 3 euro od osoby. Przed nami mocno zakręcone schody o 164 stopniach. Niczym niezakłócony widok na cały przylądek Arkona jest oczywiście warty ich pokonania 🙂 . Fajnie jest też spojrzeć z góry na mniejszą latarnię – nie prędko będziemy mieli znowu taką okazję. Dobrze widoczne są też zabudowania wojskowe wybudowane na przylądku – przede wszystkim mały oraz duży bunkier. Obiekty te można zwiedzać do czego zachęcamy wszystkich zainteresowanych tematami militarnymi. Niestety bunkry są dość krótko czynne w związku z czym my niestety nie załapaliśmy się na ich zwiedzanie 🙁 . Na tarasie widokowym latarni dość mocno wieje, dlatego po zrobieniu kilku zdjęć udaliśmy się w drogę powrotną w dół.
Czas na wizytę w mniejszej latarni, czyli Schinkelturm. Przed budynkiem zauważyliśmy sporo marmurowych płytek z imionami oraz datami ślubów. Okazało się, że znajduje się tam oddział Urzędu Stanu Cywilnego 🙂 . Jest to bardzo popularne miejsce zawierania ślubów – rocznie odbywa się ich tam nawet 300! Gdybyśmy mieli taką okazję to pewnie sami zorganizowalibyśmy sobie ślub w latarni 😉 . Bilet wstępu do Schinkelturm to koszt 2 euro od osoby. Na kolejnych piętrach zlokalizowane są salki wystawiennicze – nie wiemy czy wystawa jest stała, ale podczas naszego pobytu była akurat poświęcona Schinkel’owi oraz Friedrich’owi. Widoki z tarasu nie są oczywiście tak spektakularne jak z większej latarni – jeśli nie jesteście takimi fanami latarni morskich jak my to oczywiście możecie na niej poprzestać 😉 .
Peilturm
Słonko pięknie świeciło, wiatr trochę osłabł i od niepamiętnych czasów mogliśmy się pozbyć czapek (przypominamy, że była to końcówka kwietnia…). Wykorzystaliśmy to udając się do zlokalizowanego w pobliżu latarni niewielkiego baru na kawę i ciastko 🙂 . Ciastka w tym miejscu polecamy – domowe i bardzo słusznych rozmiarów. Kawa słaba – jak każda w Niemczech – niestety w tym kraju nie potrafią jej robić 😉 – przynajmniej według nas. Dla nas kawy ma być mało i ma mieć moc – czyli powinna być włoskim espresso. Było nam na tyle przyjemnie, że mieliśmy problem z ruszeniem w dalszą trasę… No ale sporo jeszcze zostało do zobaczenia. Wyruszyliśmy w kierunku wioski rybackiej Vitt, którą widzieliśmy również w oddali z tarasu widokowego latarni morskiej. Po drodze mijamy wieżę nawigacyjną (Peilturm), na której taras widokowy również można wejść. Niestety podobnie jak bunkry była również już zamknięta… Jeżeli chcecie zwiedzić wszystko na przylądku to sugerujemy przybyć tam z rana.
Ranowie
Zaraz obok Peilturm widoczny jest pokaźnych rozmiarów wał ziemny. Są to pozostałości wałów obronnych słowiańskiej osady plemienia Ranów. W miejscu tym znajdowała się między innymi świątynia ku czci pogańskiego boga Świętowita. Arkona do XII wieku, kiedy to została podbita przez Duńczyków, była religijną stolicą Ranów. Poza świątynią znajdował się tu podobno również ich skarbiec. Nawet obecnie rozmiary wału robią wrażenie – 1000 lat temu osada na prawdę musiała budzić respekt. Trzeba docenić strategiczny wybór Ranów na umiejscowienie grodu – od strony morza broniony był przez 45-metrowej wysokości klif a od strony lądu przez kilkunastometrowy wał.
Nie dziwi więc fakt, że osada była praktycznie ostatnim broniącym się bastionem Słowian połabskich na tych terenach. Wejście na teren grodu było niestety niemożliwe… My pozwoliliśmy sobie jednak chociaż wdrapać się na wał, aby spojrzeć na to miejsce z góry i wyobrazić sobie jak wyglądało to przed wiekami. Obecna powierzchnia to podobno jedynie 1/3 oryginalnego rozmiaru. Kredowe klify podlegają ciągłej erozji i w ciągu każdych stu lat tracone jest od 10 do 20 metrów gruntu… Żałujemy, że nie udało nam się wejść na wieżę nawigacyjną – z tarasu musi być świetny widok na miejsce dawnej osady.
Klify kredowe
Kontynuujemy nasz spacer w kierunku Vitt. Jest już stosunkowo późno, więc nie mijamy zbyt wiele osób. Po drodze natkniemy się jeszcze na punkty widokowe oraz czynne zejście na plażę. Pomimo, że schody są strome, a znaki informują, że zejście jest na własną odpowiedzialność skwapliwie korzystamy z tej możliwości 🙂 . Plaża cała pokryta jest kredowymi kamieniami (strasznie brudzą buty!) o przedziwnych kształtach. Agnieszka nie byłaby oczywiście sobą, gdyby nie zabrała sobie chociaż jednego na pamiątkę 😉 . Trzeba przyznać, że klify od spodu robią na prawdę duże wrażenie i człowiek czuje się trochę niepewnie spacerując wzdłuż nich. Agnieszka do teraz wypomina Marcinowi, że najpierw naopowiadał jak to jakiś czas temu klif się obsunął zasypując jedną osobę, a następnie kazał jej stanąć do zdjęcia bezpośrednio pod nim 😉 .
Vitt
Spod latarni morskich do wioski Vitt jest około 2 km, więc pomimo wizyty na plaży wkrótce docieramy na miejsce. Schodząc schodami w stronę wsi wyłania się idylliczny obrazek: kilka domków krytych strzechą, stare łodzie, morze… Miejsce jest na prawdę urocze i ma się wrażenie, że czas po prostu zwalnia. Na miejscu było tylko kilka osób, więc mogliśmy spokojnie usiąść na kamieniach i wpatrywać się morze oraz pięknie majaczący w oddali przylądek Arkona 🙂 . Vitt jest często określane jako “najbardziej romantyczne miejsce na Rugii” – nie pozostaje nam nic innego jak zgodzić się z tym twierdzeniem 🙂 . Po szybkim przejściu dwóch uliczek ruszamy w kierunku parkingu. Po drodze, zaraz za wsią znajduje się wybudowany na początku XIX wieku mały kościółek – Vitt Kapelle. Niestety kolejny raz mamy pecha – kościół jest w remoncie i nie można wejść do środka (ani zrobić żadnego przyzwoitego zdjęcia z zewnątrz).
Zadowoleni i zmęczeni wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy na poszukiwanie restauracji by nabrać sił przed kolejnym dniem 🙂 . Arkona to wspaniałe miejsce na aktywne spędzenie dnia. Każdy znajdzie tu coś dla siebie – latarnie morskie, bunkry, słowiański gród, klify, romantyczna wioska oraz kilometry ścieżek do spacerowania. Jeżeli będziecie na Rugii koniecznie tu zajrzyjcie!
Informacje praktyczne
Parking znajduje się przed miejscowością Putgarten
Koszt za cały czas parkowania – 4,00 euro
Na trasie Putgarten-Arkona-Vitt kursuje turystyczny “mini-pociąg”
Wejście na Schinkelturm – 2,00 euro od osoby
Wejście na nową latarnię – 3,00 euro od osoby
Więcej informacji: www.kap-arkona.de
Zwiedzamy Rugię
Zapraszamy do zapoznania się z naszymi pozostałymi wpisami dotyczącymi Rugii:
Rugia – wyspa nie tylko na wakacje
Park narodowy Jasmund – Wybrzeże kredowe
Wizyta na okręcie podwodnym w Sassnitz
Dzięki za ciekawy opis. Mam tylko ogromną prośbę, żeby zamiast “na prawdę” napisać “naprawdę”. Naprawdę, to słowo się pisze łącznie (z tymi sylabami jest podobnie jak z “dlatego”, czasami należy napisać osobno, ale nie tu). 🙂
Dzięki za zwrócenie uwagi 🙂 .
Świetny opis, choć trafiłam na niego już po zwiedzeniu tej części Rugii .
Aktualizując – dziś (18 sierpnia 2020 r.) parking kosztuje 5,50 EUR (przy popołudniowym zwiedzaniu i wieczornym powrocie może się zdarzyć i tak, że za parking nic nie zapłacicie, bo kasa będzie już zamknięta, a szlaban otwarty).
Na wejście na wyższą latarnię morską bilet kosztuje tyle, co w 2017 r., czyli 3 EUR ( tyle, że trzeba wchodzić i schodzić w maseczce na nosie i ustach z powodu Covid’u). Kościółek przed Vitt wyremontowany i otwarty był nawet ok. godz.. 20.00. Miejsce grodu / osady Ranów – odgrodzone i zamknięte, na wał wejść nie można. W niższej wieży i Peilturm nie byliśmy – były już zamknięte. Zejście na plażę i punkt widokowy czynne. Ciuchcia z parkingu pod latanie i do Vitt nadal kursuje (nie korzystaliśmy ).
Dziękujemy bardzo za porcję aktualnych informacji! 🙂
Pięknie opisana Rugia. Trafiłem tu, bo zwiedzam latarnie Morskie i chciałbym kiedyś zdobyć te w Rugii. Pytaliście, czy poza Rugią są dwie latarnie obok siebie. Otóż taki obrazek ujrzycie na przylądku Rozewie. Tam również są dwie latarnie obok siebie, też jedną mniejszą i drugą większą. Miałem przyjemność ją zwiedzić (mniejsza jest niedostępna dla zwiedzających).
Pozdrawiam serdecznie!
Cieszę się, że trafiłam na Waszego bloga. Właśnie dotarliśmy kamperem na Rugię. Zaraz wsiadamy na rowery i ruszamy na Przylądek Arkona. Dzięki Waszemu wpisowi wiemy, czego możemy oczekiwać. Wielkie dzięki